Horodek -
miejsce niezwykłe
Są miejsca,
o których przedziwne, tajemnicze opowieści przekazują ludzie
z pokolenia na pokolenie. Są też takie, które były milczącymi
świadkami tragicznych i pięknych wydarzeń historycznych.
Niewiele spotkać można okolic, gdzie szumią wiekowe dęby,
pachną majowe konwalie, a wiosną urzeka głos skowronka.
Horodek to
miejsce niezwykłe, które łączy w sobie trzy wymienione wyżej
osobliwości. To tajemnicze ustronie leśne, słynące ze szczególnych
łask bożych, było miejscem ważnych chwil dziejowych, a także
uznane zostało za fenomen przyrodniczy.
Dla mieszkańców
Drelowa i okolic Horodek to przede wszystkim miejsce kultu świętego
Onufrego, który od niepamiętnych czasów jest ich orędownikiem,
przyjacielem i powiernikiem. Dowodem tego są chociażby słowa
pątniczej pieśni:
„Dziś
na leśnej tej polanie, blisko Twoich bosych stóp
ukoiłeś skołatane
serce me balsamem cnót”
Patron
Horodka od lat słucha wielu westchnień i skarg, modlitw i próśb,
widzi łzy bólu, ale i radości. To właśnie podziękowania i
błagania kierują ludzi do Horodkowego Patrona. Leśne zacisze
od stuleci jest celem indywidualnych i grupowych pielgrzymek nie
tylko z bliskich okolic, ale także z odległych miejscowości.
Miejsce kultu
świętego Onufrego znajduje się w liściastym lasku położonym
między trzema miejscowościami: Drelowem, Zerocinem i Pereszczówką.
Zlokalizowane jest z dala od głównego traktu. Aby dotrzeć do
leśnego sanktuarium należy skręcić z trasy Drelów –
Parczew /około 500
metrów za Drelowem/ w lewo, w żużlową drogę oznaczoną
tabliczką z nazwą ulicy „Horodek”. Do kaplicy w Horodku
prowadzą też leśne i polne drogi z Drelowa, Pereszczówki i
Żerocina.
Drogę do
Horodka opisuje jedna z pieśni następującymi słowami:
„Święty
Onufry, który nas wzywasz.
Wierne Ci serca dzisiaj prowadzisz
Przez łąki, lasy, polnymi drogi
By Twej świątyni nawiedzić progi...”
Żużlowy
trakt przebiega między polami, następnie prowadzi brzegiem
lasu i kończy się przed piękną polaną, która spełnia rolę
parkingu dla przyjeżdżających tu samochodów.
Od polany do
kościoła świętego Onufrego prowadzi ścieżka, z obu stron
otoczona lipami. Na samym jej początku, z lewej strony, przyciąga
wzrok i zatrzymuje na chwilę modlitwy kapliczka z wizerunkiem
Świętego Pustelnika. Przed kościółkiem, także po lewej
stronie znajduje się wiekowy /najprawdopodobniej z 1658 roku/
owiany legendą, dębowy krzyż, sakralny fundament tego
tajemniczego miejsca.
Centrum
Horodka to kościół, którego dzieje uczą współczesnych
pokory i szacunku. Przeszłość tej świątyni stanowi wspaniałą
lekcję patriotyzmu. W trudnych czasach zaborów
i wojen była ostoją wiary i polskości. Spłonęła na
początku XX wieku, a wraz z nią powstańczy sztandar z roku
1863, ukryty na strychu przez Grzegorza Kowalskiego - bohatera
zrywu niepodległościowego. Na jej miejscu pobudowano obecną,
murowaną kaplicę.
Za kościółkiem,
po prawej stronie kolejne miejsce kultu – kamienna grota- z
figurą Matki Boskiej. Stanowi ona trwałą pamiątkę po
pustelniku – Józefie Millerze, który sprowadzony w roku 1920
przez ówczesnego proboszcza parafii drelowskiej – księdza
Karola Wajszczuka - opiekował się Horodkiem, utrzymując się
z jałmużny. Na placu przy kościele wykarczował dziko rosnące
krzewy, od strony południowo – wschodniej zasadził drzewa
owocowe, wspólnie z ludźmi z parafii pracował przy oczyszczaniu odwadniającej fosy.
Jego drobna, szczupła sylwetka okryta brązowym habitem,
pogodna twarz z siwą brodą i okularami na nosie, dziwnie
harmonizowała z życiem, jakie prowadził. Zmarł w 50 – tych
latach XX wieku, pochowany został na cmentarzu w Drelowie.
Została grota, do której zdążają wierni z prośbami i podziękowaniami
w każdej porze roku i najróżniejszych porach dnia. Jak
opowiadają mieszkańcy ulicy Horodek świeczki i lampki palą
się przy grocie zawsze, a zdarza się, że łuna od zniczy
przypomina Dzień Wszystkich Świętych.
W cudowną,
baśniową aurę Horodka wprowadza jego otoczenie. Wiekowe
drzewa, pamiętające ubiegłe stulecia, szumią majestatycznie,
pochylając się nad kolejnymi pokoleniami odwiedzającymi
drelowskie sanktuarium. Dwa z tych potężnych drzew uznane
zostały za pomniki przyrody; sędziwy dąb znajdujący się około
15 metrów za grotą oraz ogromna lipa, rosnąca z tyłu kościoła
po lewej jego stronie.
Drzewostan
Horodka ciągle zachwyca, ale pół wieku temu stanowił
prawdziwe bogactwo drelowskiej ziemi. Józef Olesiejuk – autor
wspaniałej unikatowej „Kroniki”, pisanej pięknym ręcznym
pismem przez Władysława Hawryluka – przekazał potomnym następującą
informację na temat interesującego nas uroczyska Horodek:
„Stary las przed zrębem przedstawiał wysoką wartość,
szczególnie dębina dochodziła do kilkuset lat wieku, ale na
skutek bezmyślnej, dzikiej gospodarki okresu międzywojennego
las uległ dewastacji ...”
Obecnie
wokół kościoła rosną przede wszystkim lipy i
jesiony, żywy dowód działalności księdza Bronisława
Charytona – proboszcza parafii Drelów w latach 1980 – 1986,
który szczególnie upodobał sobie to miejsce i dbał o jego
estetykę. Karczował nieużytki, pokrył dach świątyni nową
blachą.
W ostatnich
latach prace porządkowe na
terenie Horodka są
stale prowadzone, co korzystnie wpłynęło na jego aktualny
wygląd. Obrzeża lasu porośnięte są licznymi, różnorodnymi
krzewami, w których dominują: jarzębina, leszczyna, malina i
czeremcha.
Pomimo
wzrastających zagrożeń cywilizacyjnych środowisko
przyrodnicze Horodka zachowało naturalne piękno, o czym świadczy
występowanie wielu rzadkich i chronionych gatunków roślin.
Zakład Badań Ekologicznych „Ekos”, prowadząc w roku 1996
powszechną inwentaryzację przyrodniczą gminy Drelów, odnalazł
na terenie Horodka trzy gatunki flory podlegające ochronie ścisłej
/widłak jałowcowaty, gożdzik pyszny i kruszczyk
szerokolistny/, cztery gatunki podlegające ochronie częściowej
/kopytnik pospolity, kruszyna pospolita, kalina karłowa i
konwalia majowa/ oraz sześć gatunków rzadkich /jaskier
kaszubski, fiołek przedziwny, czarcikęsik, dzwonek
szczeciniasty, dzwonek skupiony i dzwonek pokrzywolistny/.
Niemniej
fascynujący niż świat flory jest zwierzęcy świat Horodka.
Zdaniem najbliższych mieszkańców Onufrowego ustronia ptasie
koncerty to najlepszy sposób na stresy i zmęczenie. Wystarczy
pospacerować po leśnych ścieżkach, aby nacieszyć uszy i
serce śpiewem słowików, wilg, odgłosami kukułek, kosów czy
dzięciołów. Strych kościółka upodobały sobie od dawna
sowy, puchacze i nietoperze.
Charakterystyczny
obraz dla łąk wokół Horodka to spacerujący dostojnie
bocian, którego ekolodzy zaliczają do gatunków zagrożonych
wyginięciem. Zaś w samym lesie spotkać można sarny, wilki,
dziki, lisy, kuny i wiewiórki.
W dawnych
wiekach okolice Horodka bogate były w bobry i borsuki. Według
istniejącej legendy ostatni bóbr był widziany
na tym terenie około 1840 roku.
Z nim związane jest następujące podanie: Jedna rodzina
o nazwisku Osip całkowicie wymarła podczas epidemii tyfusu.
Drelowski lud tłumaczył przyczynę tej tragedii tym, że
pradziad Osipa zabił bobra Zabicie zaś tego zwierzęcia uważane
było za straszliwą zbrodnię, która pomści się na całym
rodzie.
Do osobliwości
lasów wokół Drelowa należy z pewnością łoś. Potrafi
przechodzić bez lęku i z majestatem przez jezdnię mimo pędzących
samochodów.
Prezentując
różne okazy fauny nie można pominąć komarów, które bardzo
upodobały sobie Horodek i potrafią dokuczyć przebywającym
tam ludziom. Zdarza się jednak, że na czas odprawianej 12
czerwca uroczystej mszy świętej odpustowej zaprzestają one kąsania
tych, którzy gorliwie się modlą. Jak wspominają najstarsi
mieszkańcy Drelowa, w czasie dawnych odpustów dokuczliwe
zwykle bąki nie cięły furmańskich koni.
Odpusty na
dzień świętego Onufrego mają bardzo długą tradycje.
Dawniej już w soboty przed niedzielnym świętem przychodzili
tzw. „dziady”, prosząc o nocleg i posiłek mieszkających
najbliżej Horodka. Dlatego
też gospodynie piekły więcej bułki, aby móc poczęstować
przybyłych. W niedzielę zaś już od samego rana zmierzały
grupy ludzi do świętego Onufrego.
W czasach
obecnych nadal Patron Horodka w dniu swego święta jest tłumnie
odwiedzany przez wiernych. Zmieniły się tylko realia. Nie widać
już furmanek, w tumanach kurzu zmierzają do Świętego Cudotwórcy
najróżniejsze samochody i mnóstwo ludzi na rowerach
a także pieszo. Każdy pielgrzym podąża z nadzieją
wysłuchania, każdy włączy się w ogólną modlitwę, prosząc,
by pocieszył strapionych, otarł łzy płaczącym, chorych
uzdrowił, dopomógł pracującym, podtrzymał słabych, pobłogosławił
przybytek, oświecił niewiernych, skruszył zatwardziałych i
umocnił świętą wiarę w naszej Ojczyźnie.
Dla współczesnych
mieszkańców parafii Drelów, Horodek to miejsce szczególne, w
którym doszukiwać się można własnych korzeni.
Zainteresowanie swoją małą ojczyzną nabrało znaczenia dla
obecnych pokoleń. Zapewne przyczyniło się do tego wydanie
swoistego skarbca drelowskiej historii i tradycji, jakim jest
„monografia wsi Drelów” oraz „Zwyczaje i obrzędy ludu międzyrzecczyzny”
autorstwa Feliksa Olesiejuka.
Ponadto wpłynęły
także na to obchodzone od kilku lat Dni Drelowa, zapoczątkowane
jego 500 – letnią tradycją, a inicjowane corocznie w
lipcowe, sobotnie popołudnie właśnie w Horodku. Leśne
ustronie ożywa, tchnie ciągle żywą historią, tradycją, mądrością
pokoleń.
To tutaj dr
Tadeusz Krawczak wygłosił referat pt. „Likwidacja Unii
wydarzeniem w Drelowie i Pratulinie w styczniu 1874 roku”. Tu
miał miejsce wieczór autorski F.J. Stefaniuka połączony z
promocją tomiku wierszy „Unitów Drelowskich Droga Krzyżowa”.
Podczas
ostatnich lipcowych spotkań w Horodku referat wygłosił
znamienity gość – ks. Prałat Bronisław Piasecki /mieszkał
w Drelowie przed wstąpieniem do Seminarium/, osobisty sekretarz
Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W sposób niezwykle obrazowy i
przystępny opowiedział on zebranym w Onufrowym Ustroniu o
Prymasie Tysiąclecia.
Z
myślą o występach artystycznych pobudowano w Horodku stylową
wiejską chatę, w której co roku można oglądać różne
teatry obrzędowe, słuchać recytacji czy przeglądu chórów
kościelnych. Tak więc obok znaczenia historycznego i
religijnego Horodek nabrał dodatkowo wymiaru
kulturalno – naukowego.
|