wstecz
powrót do strony głównej
Księga Gości
Adres e-mail parafii Drelów
spis treści

pełne okno

zamknij pełne okno

 

Zobacz również:

Opis przebiegu wydarzeń w Drelowie


Szymon Pawluk i unicka konspiracja

Protokół z prześladowań w Drelowie

Zeznania naocznych świadków

Echa wydarzeń
w Drelowie na Świecie

Słuchowisko
radiowe

Szymon Pawluk
przywódca unickiej religijnej konspiracji


Wprowadzane w życie rozporządzenia stały w jaskrawej sprzeczności z wcześniejszymi deklaracjami władz carskich, jakich nie szczędzono zaniepokojonym unitom. Zarówno ten fakt, jak i pozbawienie części unitów posługi religijnej w okresie świąt Bożego Narodzenia stały się bezpośrednią przyczyną zaburzeń. Doszło do nich w unickich wsiach Królestwa Polskiego. Jesienią 1868 r. doszło do spotkania Romana z Uścimowa z Szymonem Pawlukiem z Drelowa. Spotkali się na jarmarku w Parczewie. W przypadkowość zetknięcia trudno uwierzyć. Pawluk powiadomił swego dobrego przyjaciela, a takim był Roman, o planach zwołania unickiego aktywu. Podał termin i wyznaczył miejsce spotkania. Wystąpił w roli inicjatora. W oznaczoną niedzielę, w godzinach popołudniowych, w stronę lasów pod Rudnem, różnymi drogami, na wozach, konno, piechotą przemykali ludzie. Szymon na wszystkich szlakach porozstawiał czujki, aby nie dać się zaskoczyć Rosjanom. Wartownicy kryli się za drzewami, pytali śpieszących o cel podróży. Gdy padła odpowiedź: do Szymona Pawluka - ustępowali z drogi. Pod przydrożnym krzyżem siedział żebrak, który przybywających kierował z gościńca w stronę lasu. Na polanie zebrało się ok. 40 osób. Obrady zagaił Szymon: "Przed laty w powstaniu panów i mieszczan pobili Moskale, my stali na boku. Nam mówili, że darowali pańszczyznę, my wiemy, że Rząd Narodowy polski to uczynił, jednak z deputacją jeździliśmy do cara i dziękowali, jakby ta łaska była od niego. On sam powiedział, że religii naszej nie pozwoli nam ruszać. Przecież teraz chcą nam wiarę po moskiewsku oczyścić. My nie przyjmujemy carosławia, bo nasz wiara od Boga pochodzi". Obecni opowiadali kolejno o przejściach i prześladowaniach, jakich po 1864 r. doświadczyli wierni z ich parafii m.in. Uścimowa, Rudna, Bezwoli, Przegalin Wielkich i Kornicy. Pawluk rzucił wezwanie: "Tu się brońmy, ale ponieważ car nam przyrzekł nie odbierać wiary, więc wyprawimy do niego posłów, aby mu powiedzieli co się dzieje z nami, ale pierwiej do namiestnika Berga w Warszawie, może on ma inne rozporządzenia z Petersburga od cara, a tylko urzędnicy niżsi i żołdactwo nas zdziera i prześladuje". Ustalono skład deputacji do namiestnika, z zastrzeżeniem, że gdy zajdzie potrzeba wysłannicy będą musieli dotrzeć do samego cara. Ustanowiono organizację terenową. Każda wieś miała obrać tzw. starszego. Funkcja starszych sprowadzała się do utrzymywania łączności między wsiami oraz Szymonem i do zbierania składek, by w razie potrzeby można było "nieść pomoc uciśnionym przez Moskali gminom". Obrady zakończono przyjęciem uchwały obowiązującej wszystkie gminy. Przedłożył ją Pawluk: "Trzymajmy się wszyscy wiary ojców, nie odstąpimy ani na włos od obrzędów. Jeśli znajdą się księża, co zechcą prawić Mszę św. po moskiewsku, zamykajmy cerkwie i kluczy nie wydajmy. Znośmy wszystko, a nawet śmierć za wiarę, a Bóg nas przyjmie do Królestwa swego, a wrogów naszych pobije. Którą wieś Moskale zubożą i zniszczą - my wszyscy na nią składać się będziemy". Spod kożucha wyjął krzyż, podniósłszy go w górę mówił: "Przysięgamy Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że wiary naszej katolickiej nie odstąpimy do śmierci!". Obecni za swoim przywódcą powtórzyli rotę przysięgi, a wolę wytrwania przypieczętowali ucałowaniem pasyjki.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że przywódcą unickiej konspiracji stał się Pawluk. Wykazał duże zdolności organizacyjne. Na uwagę zasługuje zasięg organizacji, która objęła obszary unickiego Podlasia, nie tylko jego południową część, ale także północną m.in. pow. bialski. Doskonale potrafił wykorzystać nabyte w wojsku rosyjskim doświadczenia. dowodzi tego zarówno lokalizacja, jak i ubezpieczenie miejsca spotkania. Pawluk dążył do pełnego rozeznania sytuacji i wyczerpania, w celu obrony zagrożonej wiary, wszystkich dostępnych środków. Tym należy tłumaczyć zamysł interweniowania u Berga w Warszawie i u cara w Petersburgu. Działając roztropnie i ostrożnie Pawluk nakreślił granicę ustępstw, których przekroczenie uznano za zdradę wiary. Lud stawał się jej obrońcą.

W następstwie przyjętej uchwały przygotowano wyjazd do Warszawy i Petersburga. Na czele delegacji staną Pawluk. Przywódca unitów przypomniał namiestnikowi obietnice carskie z 1865 r. i przedstawił mu przebieg "oczyszczania" obrządku grekokatolickiego. Opowiedział o okropnościach, jakich dopuściło się wojsko. Wyraził nadzieję, że to wszystko musi się dziać bez wiedzy i przyzwolenia cesarza. Zażądał od Berga sprawiedliwości! Dygnitarz wyśmiał mówiącego, zarzucił kłam członkom deputacji wyrażając wątpliwość, by urzędnicy mogli się dopuszczać takich gwałtów, jakie podczas spotkania przedstawiono. Oskarżenia wysunięte pod adresem przedstawicieli administracji i wojska uznał za obrazę samego Aleksandra II. Wystąpienie unitów zakwalifikował jako bunt. Przybyłej delegacji zagroził więzieniem. Pawluk nie dając się zastraszyć oświadczył, że więzienia się nie boją, gdyż mają oparcie w Bogu. Prosił o zwrot paszportów uprzedzając namiestnika, że chcą jechać nad Newę. W odpowiedzi, na polecenie Berga wtrącono unitów do aresztu, wychłostano rózgami i pod strażą odesłano do domów. Wyprawa do Petersburga był trudniejsza niż zrazu przepuszczano, gdyż władze terenowe zaalarmowane z Warszawy wzmogły czujność. Leśnymi drogami przekradano się na kolej, do Brześcia. Wysłannicy posługiwali się fałszywymi paszportami. Musiano przekupywać strażników. W Petersburgu przydało się obycie Pawluka, który służąc w gwardii carskiej miał wyrobione znajomości, znał cesarskie obyczaje i dobrze orientował się w terenie. Znów trzeba było się uciec do łapówki, by "spotkać się w ogrodzie na spacerze" imperatora. Podczas przemowy Pawluka Aleksander II nie krył swego niezadowolenia. Odprawił przybyszów do ministra spraw wewnętrznych, hr. Tołstoja. Ten bez ogródek im oświadczył : "Bądźcie sobie lutrami, kalwinami, mahometanami i czem chcecie, byle nie katolikami i nie unitami, bo na to rząd nie pozwoli". Odesłał intruzów do gen. Trepowa, czuwającego nad stanem bezpieczeństwa w Królestwie Polskim. Ten delegatów unickich poddał sześciodniowemu śledztwu. Wszelki indagacje prowadziły do ustalenia, kto "organizował bunt"! Po śledztwie przesłano "zuchwalców" do miejsca zamieszkania. Zdawano sobie sprawę, że rząd nie cofnie się przed żadnym posunięciem, choć wedle doniesień terenowych przedstawicieli prześladowania chwilowo ustały. "Car dobroczyńca" zrzucał maskę, stawał się carem wiarołomcą. Był to zapewne doniosły moment w kształtowaniu się unickiej świadomości.

W grudniu 1873 r. ponownie zebrał się aktyw unicki. Konspiracyjne zebranie reprezentantów poszczególnych parafii odbyło się u Szymona Pawluka w Drelowie. Narada była krótka, a przyjęta uchwała aktualizowała decyzje podjęte w 1868 roku. Wszyscy bez wyjątku podtrzymali zdanie, że wiary należy bronić, gdyż "ona jest największym dobrem człowieka". Wiedziano, a taką wiedzę na pewno posiadał Pawluk, że zmodyfikowane po 1856 roku rosyjskie ustawy zakazywały bicia, dlatego w razie ich łamania przewidziano czynny opór.

17 stycznia 1874 roku Szymon Pawluk poniósł śmierć męczeńską w obronie świątyni drelowskiej. Trzeba przyznać, że Rosjanie zadali ciężkie straty ośrodkowi unickiej religijnej konspiracji, że zgładzili Szymona Pawluka. Los Pawluka wydawał się być z góry przesądzony. Choć można domniemywać, że Rosjanie niewiele wiedzieli o nieformalnych strukturach unitów i o roli, jaką w nich pełnił Pawluk, to wystarczająco wiedzieli o nim jako o tym, który reprezentował świat unicki wobec władz rosyjskich. Nie mogli mu darować, że on, były żołnierz carskiej lejbgwardii stał się duszą legalnego oporu, śmiał do samego imperatora skarżyć samowolę władz lokalnych i domagać się carskiej sprawiedliwości.

Życiorys Szymona Pawluka

Symeon (Szymon) Pawluk pochodził ze wsi Pereszczówka parafia Drelów. Urodził się prawdopodobnie w tym roku, w którym zbudowana została murowana cerkiew w Drelowie. Jeden z obrazów w tej cerkwi przedstawiał starca Symeona przy ofiarowaniu dzieciątka Jezus. Na pamiątkę tego rodzice Pawluka nadali mu właśnie imię Symeon. Jak wiadomo Symeon czyli Szymon to ten co słucha Boga. Młody chłopiec wzrastał w religijnej rodzinie. Zapewne rodzice opowiadali mu nie tylko o tym jednym imienniku, ale również o Szymonie Piotrze i Szymonie Cyrenejczyku, który pomagał dźwigać krzyż Jezusowi. Najbardziej jednak przypadł do serca chłopcu inny jego imiennik św. Szymon Apostoł, rybak, który razem z Judą Tadeuszem poniósł śmierć męczeńską w Persji ukrzyżowany lub według innej wersji przepiłowany piłą, za to tylko, że głosił Ewangelię. Zapewne Szymon Pawluk ukończył jakąś szkołę, ponieważ został gajowym w dobrach hrabiów Potockich i musiał umieć dokonywać obliczeń. Wkrótce ożenił się w Pereszczówce. Jego żona pochodziła z religijnej rodziny unickiej Olesiejuków. Teściowie wystawili w 1859 r. drewnianą kapliczkę koło swojej posesji, która zachowała się do dzisiaj. O ich głębokiej religijności świadczy nie tylko wystawienie kapliczki na pamiątkę sprowadzenia relikwii św. Wiktora, które przez trzy dni spoczywały w Międzyrzecu, nie tylko udział i przewodniczenie nabożeństwom majowym, ale również to, że Symeon otaczał się właściwymi współpracownikami z Pereszczówki, którzy razem z nim zginęli, jak Paweł Kozak, Andrzej Kubik, Andrzej Siejka zwany Charytoniukiem, lub tacy jak Józef Panasiuk, który później kontynuował jego działalność religijną. Według relacji ks. Telakowskiego, Symeon Pawluk mimo średniego wieku był szanowanym gospodarzem ze względu na swoje cnoty i rozsądek. Właśnie Pawluk i jego najbliżsi współpracownicy Kozak, Kubik i Siejka zagrodzili własnymi ciałami drogę do świątyni napierającym żołnierzom i dlatego zginęli pierwsi. Gdy oficer rosyjski, porucznik Bek, usiłował przestraszyć ludzi i kazał strzelać ślepą amunicją, Pawluk powiedział do niego spokojnie: "Jeśli masz władzę, dlaczego nie strzelasz naprawdę? My się nie boimy i jesteśmy gotowi zginąć. Słodko jest umierać za wiarę". Nie dawał przykładu nienawiści i nie kazał stawiać oporu, lecz kazał uklęknąć wiernym i zaintonował piękną pieśń polską napisaną przez Jana Kochanowskigo "Kto się w opiekę poda Panu swemu". Zanim dowódca podjął decyzję o zbrodni, upłynęło kilka godzin, Symeon jednak nie stchórzył. Oddał swe życie za Chrystusa, jak jego wielki imiennik Apostoł.


Źródło: dr Józef Geresz, Czesław Miazga, "Martyrologia Unitów Podlaskich w świetle najnowszych badań naukowych" - "Środowisko religijne unitów drelowskich i międzyrzeckich", Siedlce 1996.