16 marca 2025 r.

wstecz
powrót do strony głównej
Księga Gości
Adres e-mail parafii Drelów
spis treści

pełne okno

zamknij pełne okno
Zobacz również:

Kronika wydarzeń


 

List od s. Agnieszki


„O Tobie mówi serce moje: «Szukaj Jego oblicza!»
Będę szukał oblicza Twego, Panie.” (Ps 27, 8)

Niquero, 16.03.2025 r.

Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Chrystusie Panu!

W tę drugą niedzielę Wielkiego Postu spotykamy się z Abramem, który staje przed Bogiem z pytaniami i wątpliwościami. Bóg prowadzi go na zewnątrz i mówi: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić. Tak liczne będzie twoje potomstwo”. To niezwykły moment, w którym stary i bezdzietny Abram otrzymuje od Boga obietnicę. Z jednej strony wydaje się ona niemożliwa do spełnienia, a z drugiej – jest wyjątkowa i pełna nadziei. Mimo zaawansowanego wieku i braku potomstwa, Abram otrzymał zapewnienie, że będzie ojcem wielu narodów. Staje więc on przed wyzwaniem zaufania Bogu, mimo że okoliczności wydają się sprzeczne z obietnicą.

Rozważając ten fragment z Księgi Rodzaju, moje myśli kierują się do dnia, w którym Bóg zawarł ze mną wieczyste przymierze. I tak, odpowiadając na Jego Miłość swoją miłością, 15 sierpnia 2024 r. wypowiedziałam słowa „Ślubuję Tobie, Święty Trójjedyny Boże, na zawsze czystość, ubóstwo i posłuszeństwo w Zgromadzeniu Misyjnym Służebnic Ducha Świętego.” Tego dnia Bóg kolejny raz przypomniał mi, że nie oczekuje ode mnie doskonałości, ale przede wszystkim otwartości serca i dyspozycyjności.

Wraz ze złożeniem Wieczystej Profesji Zakonnej otrzymałam przeznaczenie misyjne na Kubę. Początkowo pojawiały się różne pytania w moim sercu. Zrozumiałam jednak, że jest to zaproszenie do zaufania Bożym planom, które często przekraczają moje ludzkie wyobrażenie. Tak jak Abram odpowiedziałam na tę obietnicę wiarą. Jego historia uczy mnie, że przymierze zawarte z Bogiem niejednokrotnie wymaga ode mnie podjęcia ryzyka i działania pomimo wewnętrznych niepewności.

Kilka miesięcy temu nie wiedziałam, co mnie tu czeka, z jakimi sytuacjami będę musiała się zmierzyć. Wyzwania życia codziennego zapraszają mnie do tego, by jeszcze bardziej zawierzyć Bogu i zaufać, że On o wszystko się zatroszczy. Trudne warunki zewnętrzne natomiast skłaniają do tego, by odnajdywać radość w zwykłych czynnościach, takich jak np. możliwość zagotowania wody do picia lub zjedzenia kolacji przy świetle.

Kubańczycy często muszą radzić sobie z ograniczonymi zasobami, co prowadzi do innowacyjnych rozwiązań w codziennych sytuacjach. Znajdują sposób na wykorzystanie dostępnych materiałów i przedmiotów w sposób, który może wydawać się niekonwencjonalny, ale skuteczny. Brak prądu, utrudniony dostęp do wody, niedobór podstawowych produktów żywnościowych, środków medycznych czy artykułów higienicznych to tylko kilka z licznych wyzwań życia codziennego.

Przez 5 tygodni byłam we wspólnocie w Hawanie. Pomagałam w przygotowywaniu obiadów dla ubogich w jadalni prowadzonej przez naszych współbraci Werbistów. Dla większości tych osób to jedyna szansa na ciepły posiłek. Bardzo często moje serce ujmowała postawa naszych podopiecznych. W sytuacji, gdy nieoczekiwanie po pomoc zgłaszały się osoby, które nie były wpisane na listę, potrafili podzielić się tym, co od nas otrzymali. Wydawać by się mogło, że to ja im coś daję, a tymczasem widzę, że dostaję więcej. Nie tylko bezinteresowną miłość i wdzięczność, ale przede wszystkim spełnienie Bożej obietnicy – „tak liczne będzie twoje potomstwo”. To prawda. Każdego dnia Bóg posyła mi osoby, które potrzebują duchowej opieki, duchowego macierzyństwa. Wysłuchane historie życiowe tych ludzi są naprawdę wzruszające. Ziemskie ubóstwo, ogołocenie otwiera na drugiego człowieka, otwiera na coś ważniejszego i bardziej wartościowego…

Kolejnym uczynkiem miłosierdzia, który tu realizujemy jest odwiedzanie chorych. Pewnego dnia razem z moją współsiostrą i proboszczem naszej parafii udaliśmy się w odwiedziny do kobiety, która od kilku lat ciężko chorowała. Na wspomnienie tej wizyty w moich oczach kręcą się łzy. Starsza Pani siedziała na fotelu. Kontakt z nią był bardzo utrudniony. Nie potrafiła wypowiedzieć pełnego zdania. Wzrokiem komunikowała potrzeby swojej córce. Jej ciało było bardzo wychudzone, zniszczone przez chorobę, na nogach pojawiała się wydzielina o nieprzyjemnym zapachu. Moja obecność wzbudziła w niej ogromne zainteresowanie. Co jakiś czas jej wzrok zatrzymywał się na mojej twarzy. Trwała w takiej zadumie przez kilka minut. Próbowała coś mi powiedzieć, ale nie mogłam jej zrozumieć. Kiedy kapłan zaproponował wspólną modlitwę w jej intencji, twarz tej Pani rozpromieniła się. Byłam pod wrażeniem, kiedy dokładnie słyszałam każde słowo modlitwy, które ona wypowiadała. Przy pożegnaniu pobłogosławiłam ją, a ona złapała mnie mocno za rękę, tak jakby chciała zatrzymać ten moment na dłużej.

Trzy dni później, w niedzielę, razem z moją współsiostrą ponownie odwiedziłyśmy tę Panią. Stan był poważniejszy niż przy poprzednim spotkaniu. Jej córka była bardzo zrozpaczona, więc próbowałyśmy dać jej wsparcie. Rozmowa w kuchni trwała kilkanaście minut. W pewnym momencie odwróciłam się w kierunku pokoju, w którym była nasza chora. Wiedziałam, że są to już ostatnie chwile jej ziemskiej pielgrzymki. Zaczęła konać. Podeszłam do niej i modliłam się Koronką do Miłosierdzia Bożego. Szeptem powiedziałam, żeby się nie martwiła, bo Jezus już na nią czeka z otwartymi ramionami. Nie byłam pewna, na ile zrozumie to, co powiedziałam i czy w ogóle coś jeszcze słyszy. Jednak po chwili jej twarz zaczęła się zmieniać. Z każdym moim wezwaniem „Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata” ból z jej twarzy powoli znikał, a oddech z minuty na minutę był coraz wolniejszy. Pierwszy raz zobaczyłam również na jej ustach delikatny uśmiech. Zakończyła swoją ziemską wędrówkę i dotarła do „naszej ojczyzny, która jest w niebie”.

Było to dla mnie jedno z wielu poruszających doświadczeń. Spotykam tu ludzi, którzy mają zdeformowane ciała, którzy utracili swoje kończyny, którzy cierpią z powodu różnych chorób bez szans i nadziei na wyleczenie. Fragment dzisiejszego psalmu brzmi: „O Tobie mówi serce moje: «Szukaj Jego oblicza!» Będę szukał oblicza Twego, Panie.” Te słowa wpisane są w moją codzienność. Każdego dnia szukam oblicza Boga w najbardziej potrzebujących, cierpiących, niejednokrotnie odrzuconych przez społeczeństwo. Wierzę w to, że Bóg w Trójcy Jedyny wynagrodzi im ziemskie cierpienie. Nadzieję dają słowa, które usłyszeliśmy dziś w Liście do Filipian: „wyczekujemy Pana Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego ciała”.

Przez lata formacji zakonnej Pan Bóg prowadził mnie różnymi drogami, na których uczył zaufania i zawierzenia. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że tutaj słowa „Jezu, ufam Tobie” nabrały dla mnie jeszcze większego znaczenia. Ufam, choć wielu sytuacji nie rozumiem. Ufam, mimo iż czasami rodzi się lęk w mym sercu. Ufam, bo kocham. Budząc się rano nie wiem, co przyniesie dzień. Doświadczenie misji na Kubie, choć krótkie, skłania mnie do refleksji na temat życia, przemijania, miłości, nadziei… Tutaj dostrzegam, jak bardzo ważna jest dla tych ludzi obecność. Czasami tylko milcząca obecność. I modlitwa w sercu za tych, do których Pan Bóg mnie posyła.

Drogie Siostry i Drodzy Bracia, misje to nie tylko daleki wyjazd za granicę. Misje są wszędzie tam, gdzie my jesteśmy. Zaczynają się w naszych rodzinach, pośród sąsiadów i znajomych. Każdego dnia mamy tak wiele sposobności do tego, by dać drugiej osobie Boga. Momenty, gdy ktoś nas spotyka i czuje się akceptowany, przyjęty, potraktowany z szacunkiem są pięknym świadectwem naszego chrześcijańskiego życia. Pismo święte uczy nas, że najważniejsza jest miłość do Boga i do drugiego człowieka. Głoszenie Dobrej Nowiny nie ogranicza się jedynie do słów, ale wymaga autentycznego działania. Każdy uśmiech, gest życzliwości czy pomocna dłoń to sposób, w jaki możemy dzielić się Ewangelią.

Nasze codzienne wybory mają moc wpływania na innych. Świadectwo naszego życia może przynieść nadzieję i pocieszenie w trudnych czasach. Głoszenie Słowa Bożego całym życiem to nie tylko zadanie, ale i zaszczyt – możliwość bycia narzędziem w rękach Boga, który działa w nas i przez nas. I to jest piękne. Nie bez powodu Pan Bóg stawia na naszej drodze konkretne osoby. Każdy z nas ma swoją niezwykłą, unikalną drogę do przebycia, która w ostateczności doprowadzi nas do najważniejszego celu – świętości, do „naszej ojczyzny w niebie”. Żyjąc Ewangelią, tworzymy lepszy świat, w którym miłość, dobroć, łagodność, uprzejmość i pozostałe owoce Ducha Świętego są na porządku dziennym.

Kończąc ten list, powtórzę za św. Pawłem: siostry i bracia, „trwajcie mocno w Panu, umiłowani”! Pokornie proszę Was również, módlcie się za mnie oraz za tych, których Pan Bóg mi powierzył. I pamiętajcie proszę, że najpiękniejszą misją każdego chrześcijanina jest świadczyć o Tym, który sam jest Miłością.

W miłości Boga w Trójcy Jedynego,
s. Agnieszka Królikowska, SSpS


wstecz


2025 | ks. Kazimierz