Odpust św. Onufrego w Horodku
Być Chrystusem dla świata
12
czerwca w Horodku odbyły się doroczne uroczystości odpustowe ku czci
Świętego Onufrego. Horodek jest miejscem niezwykłym. To tajemnicze
ustronie leśne słynie ze szczególnych łask Bożych. Było niegdyś miejscem
ważnych chwil dziejowych. Uznane zostało także za fenomen przyrodniczy. Do
leśnego zacisza przybywają pielgrzymi z bliskich okolic, jak również z
odległych miejscowości. Centrum Horodka stanowi kościół, którego dzieje
uczą współczesnych pokory, szacunku i cierpliwości. Niejedna ludzka dusza
zyskała w tym świętym miejscu ukojenie, uzdrowienie duszy i ciała za
przyczyną Świętego Onufrego.
Kult Świętego Onufrego w Horodku został najprawdopodobniej zapoczątkowany
już w średniowieczu. W głębi puszczy istniało grodzisko zamieszkałe przez
pobożną ludność, która czciła w swych modlitwach świętego Pustelnika,
który ponad 60 lat spędził samotnie na pustyni, przyjmując Najświętszy
Sakrament z rąk Anioła. Dlaczego ten Wielki Święty upodobał sobie zakątek
drelowskiej ziemi, pozostaje tajemnicą. Jednakże jest to nieprzypadkowe
zrządzenie Bożej Opatrzności.
Mszy
św. odpustowej przewodniczył ks. Krzysztof Jaszczuk. Homilię wygłosił ks.
Wojciech Hackiewicz. Uroczystości poprzedzone były modlitewnym czuwaniem.
Kaznodzieja poruszył liczne aspekty życia chrześcijańskiego. Podkreślił
głęboką wymowę słów wypowiadanych przez kapłana na koniec każdej Mszy św.,
wskazując na Jezusa jako Źródło nadziei. - „Jezus, widząc tłumy ludzi
litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające
pasterza”. Od czasów, gdy słowa te zostały wypowiedziane gdzieś na
galilejskich wzgórzach, sytuacja nieco się zmieniła. Nie jesteśmy już
rozproszeni, nie jesteśmy już sami w naszych ludzkich biedach. Popatrzcie,
jesteśmy razem. Gromadzi nas jeden Pasterz. Jesteśmy zebrani wokół Niego.
I tak od dwudziestu wieków. Ludzie doświadczani krzyżem, doświadczani na
co dzień potwornością zła, gromadzą się jak owce przerażone, trochę
zdezorientowane tym, co się dzieje w świecie – wokół Niego. Jezus jest
przystanią ufności. Jezus jest portem nadziei. Jest bramą do lepszego
życia. Ale w porcie nie tylko się cumuje. Z portu się także wypływa na
wyprawy. Dlatego w dzisiejszej Ewangelii jest jednocześnie i
przygarnięcie, ale i rozesłanie. Jezus mówi: „Idźcie!”. My to słowo
„Idźcie” słyszymy niemal każdego dnia. My to słowo „Idźcie” szczególnie
świdrująco w sercach słyszymy każdej niedzieli: „Idźcie w pokoju
Chrystusa”. [...] W tym rozesłaniu jest ten sam niepokój, który dzisiaj
wyczytujemy w Ewangelii. Idźcie, nic się nie skończyło, to się dopiero
zacznie. Msza się zaczyna, a nie kończy. Bo Msza się rozciąga na wasze
życie. Idźcie teraz i miejcie odwagę wypełniać Moją misję tam, gdzie
żyjecie. Jeszcze tutaj, gdy garniecie się do Mnie jak rozproszone owce –
tu jeszcze łatwo. Ale pójść tam, w świat korupcji, wyuzdania, w świat, w
którym pieniądz mają za boga – tam pójść i być autentycznym
chrześcijaninem – to się zaczyna prawdziwa Golgota, to się zaczyna
prawdziwe chrześcijaństwo. Bo co znaczy być chrześcijaninem? To znaczy być
Chrystusem dla świata. Być Jego znakiem. Takim znakiem jest Kościół jako
wspólnota, ale takim znakiem jest także każdy chrześcijanin – mówił ks.
Wojciech Hackiewicz.
Być
autentycznym chrześcijaninem to także właściwie odczytać zobowiązanie
płynące z sakramentu chrztu świętego. Kaznodzieja dotykając tej tajemnicy
wołał: - Nie po to nas w czasie chrztu św. zanurzali w Chrystusa i mówili:
„Odtąd już nie ty żyjesz, ale żyje w tobie Chrystus”!. Będziesz dla świata
jak ten drugi Chrystus! Nawet zakładali nam białą szatę. Po co? – kapłan
mówił słowa: „Przyoblekasz się w Chrystusa, to znaczy dla świata ubierasz
się jak Chrystus, jakby nakładasz Jego szaty, masz Jego twarz, Jego ręce,
Jego serce... Odtąd będziesz tym dla ludzi, kim byłem Ja. To jest misja,
na którą wysłał Apostołów Chrystus. I to jest nasze życiowe powołanie.
Stawać się Chrystusem, żeby potem znaleźć się w „domu Ojca”, by mógł
przyjąć nas jako swoje dzieci. Byśmy wobec Boga mieli twarz Chrystusa.
Całe więc nasze 30, 50, 80, 90 lat życia służy tylko jednemu: służy temu,
żebyśmy się zdążyli przeobrazić w Niego – wobec naszej rodziny, wobec
najpierw męża, żony, dzieci, wobec rodziców. A jeśli nie zdążę?...
Wszystko, co robię i moja praca, i to, że staram się dzieci jakoś w życiu
ustawić, urządzić – to wszystko służy tylko jednemu. To ma wszystko służyć
temu, byśmy się stali jak Chrystus. To jest Ewangelia i to jest
chrześcijaństwo. Od początku tak rozumieli to chrześcijanie. Dlatego tak
chętnie szli na męczeństwo. Dlatego tak chętnie poszli nasi męczennicy.
Podkładali plecy pod batogi, ponieważ wiedzieli, że stają się jak On.
Mówili: „Będę cierpiał jak Chrystus, będę do Niego podobny”.
Kaznodzieja wyjaśnił także sens życia pustelniczego. -A kiedy brakowało
cierpień, zaczął tworzyć się ruch monastyczny – eremityzm, tzn.
pustelników, którzy przynajmniej chcieli cierpieć tak bez krwi, żeby być
jak On, żeby tak się wewnętrznie wyciszyć, żeby tak wszystko odsunąć jak
On i być tylko dla Boga. Tak powstał pomysł na pustelników. Święty Onufry,
którego dzisiaj czcimy, wybrał się na jedną z pustyń egipskich i zrobił coś
najbardziej nielogicznego w świecie, czego do dzisiaj nawet i my
chrześcijanie często nie rozumiemy i patrzymy na to trochę z przymrużeniem
oka, jak na jakąś dewocję wybujałą lub na religijny fanatyzm. Gdy ktoś
porzuca zdrowe, normalne warunki życia, idzie gdzieś na pustynię, je „robale”,
pije wodę – o ile na nią trafi, a wszystko tylko po to, by cierpieć i być
dla Boga – dla nas ludzi żyjących w „ciepełku cywilizacji”, jest to
przynajmniej objaw szaleństwa... Przynajmniej... Do tego trzeba mieć
powołanie...
Ale
przecież Chrystus zmienia nas w Siebie nie tylko na pustyni. To są
przykłady bohaterstwa. Ten człowiek porzucił wszystko, żeby znaleźć to, co
najważniejsze. Przeobrażać się w Chrystusa, to umieć tak patrzeć na świat,
na te sprawy, które na co dzień zaprzątają naszą uwagę, żeby nie zatracić
tego, co najważniejsze – dodał kaznodzieja.
Przychodzimy tutaj na Eucharystię ku czci sławnego Patrona – chyba nie
tylko z przyzwyczajenia, bo robimy tak, jak czynili to nasi dziadowie,
pradziadowie, ojcowie. Tertulian, wielki mędrzec chrześcijaństwa
przypomniał kiedyś chrześcijanom: «Pamiętajcie! Jezus nigdy nie powiedział
o sobie „Jestem przyzwyczajeniem”. Jezus nigdy nie powiedział „Ja jestem
tradycją”. Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem Prawda”». Wy macie Mną
żyć, to ma pulsować w waszych żyłach, tym mają oddychać wasze płuca. Kiedy
na was spojrzą, ma być widać Ewangelię, że wy inaczej myślicie, inaczej
czujecie, inaczej jesteście wrażliwi... Ale to trudne Panie... To prawie
tak trudne, jak porzucić wszystko i iść na pustynię; bo wtedy, gdybym
zaczął żyć tak Ewangelią autentycznie, to bym znalazł się – chociaż wśród
ludzi – to na pustyni, bo niezrozumiany, traktowany jak dziwak, zawsze do
tyłu, zawsze ostatni, zawsze przegrany... To bardzo trudne... Gdyby to
tylko od nas zależało, to rzeczywiście za wysoka poprzeczka i szaleństwo.
I wtedy moglibyśmy powiedzieć uczciwie: „religijny fanatyzm”. Ale my
chrześcijanie nosimy w sercu Kościoła niezwykłą tajemnicę, której świat po
dwudziestu wiekach do końca zrozumieć nie potrafi. Jezus w tej misji,
którą nam powierzył – bycia dla świata Nim – nie zostawił nas o własnych,
tylko ludzkich, słabych i grzesznych siłach... Naszą tajemnicą jest
Eucharystia! [...] To właśnie Eucharystia sprawia, że zmieniamy się dla
świata w Chrystusa – głosił ks. Wojciech Hackiewicz.
Na
zakończenie homilii kaznodzieja zaapelował o autentycznych świadków
Chrystusa w świecie stereotypów depczących człowieka. - Spróbujcie żyć
Eucharystią głęboko! Niech Eucharystia was przenika! [...] Pozwólmy się -
jak Święty Onufry - Jezusowi zmieniać w Siebie. Bo żniwo wielkie. Świat
tęskni za takimi świadkami. W morzu nienormalności, dewiacji, obojętności,
makabrycznego egoizmu potrzeba ludzi normalnych, a normalni są tylko ci,
których Chrystus zmienia w Siebie. Bo Chrystus to wzór człowieka. Oto wzór
piękna, dobroci, prawdy i normalności.
Każdy mógł skorzystać z sakramentu pokuty, dzięki licznie przybyłym
kapłanom. Po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem, kapłani udzielili
specjalnego błogosławieństwa dzieciom i młodzieży. Msza św. w Horodku
sprawowana jest w każdą niedzielę (do końca września) o godz. 15.30 -
dzięki staraniom miejscowego ks. proboszcza Romana Wiszniewskiego, już w
odnowionej świątyni.
Galeria
zdjęć
|